Zakładam nowy wątek dlatego, że jest tutaj sporo osób które jeżdżą po asfaltach, ale niekoniecznie szosówką. Ja też nie mam szosówki, tylko crossa do którego pakuję węższe oponki i jest substytut szosówki i można gdzieś tyrać po asfaltach.
Do rzeczy: w sobotę ma być jakaś w miarę ładna pogoda, ale z racji tego że na ambitne MTB nie ma szans, bo jest sporo błota w terenie, to możemy walnąć sobie jakieś asfaltowe śmiganko z przytupem.
Proponuję coś większego, czyli Ulucz i długą kładkę nad Sanem. Jeśli będzie sie dobrze jechało, to można by jeszcze obskoczyć więcej

Powrót bocznymi drogami. Dojazd zresztą też jakoś się zrobi, żeby było bezpieczniej.
Z grubsza wyjdzie 100km, ale to samo leci
Zakładać wąskie oponki.